Kaligrafia Grzegorz Barasiński recenzja

Grzegorz Barasiński: „Kaligrafia” – recenzja kaligrafowanki dla dzieci i dorosłych

[emphasized type=”emphasized”]Kolejna książka o kaligrafii zawsze mnie cieszy. Choć w tym przypadku powinienem raczej napisać ćwiczeniówka. Bo „Kaligrafia” Grzegorza Barasińskiego to tak naprawdę kaligrafowanka, zeszyt ćwiczeń i inspiracji. Krótkie wskazówki autora dotyczące użytego narzędzia i całostronicowe zadanie. Obok pusta strona w kropki do jego wykonania. Tyle i aż tyle.[/emphasized]

W świecie kaligrafów i miłośników sztuki pisania Grzegorz Barasiński jest doskonale znany. Książka „Kaligrafia” kierowana jest jednak do osób, które dopiero zapoznają się z tematem. Dlatego w tym miejscu musi pojawić się kilka słów o autorze książki.

Kim jest autor?

Grzegorz Barasiński jest Zbigniewem Bońkiem polskiej kaligrafii. Człowiek z ogromnym dorobkiem – skryba, iluminator, założyciel i wykładowca Krakowskiej Szkoły Kaligrafii, Iluminatorstwa i Dziedzin Pokrewnych oraz pomysłodawca i członek założyciel Polskiego Towarzystwa Kaligraficznego i Towarzystwa Przyjaciół Kaligrafii. Zna się na swoim fachu jak mało kto. Szkoda tylko, że nie zostało to zaakcentowane w książce.

Na czym polega kaligrafowanka?

Miałem w rękach kilka podręczników do kaligrafii. Ten jednak diametralnie się od nich różni. W zasadzie nie jest to podręcznik, ale zbiór ćwiczeń podobny do tych znanych nam z pierwszych klas podstawówki. Podobna jest też metodologia samego nauczania – od prostych kresek, przez szlaczki, skomplikowane wzory po klasyczne kroje (uncjała, minuskuła karolińska, tekstura, minuskuła humanistyczna, italika, copperplate), kaligramy i nowoczesną kaligrafię.

Cała zabawa polega na przerysowaniu przykładu pana Grzegorza.

Kaligrafia Grzegorz Barasiński recenzja

Książka traktuje kaligrafię jak dobrą zabawę i zajęcie mające na celu uspokojenie własnych myśli. Jest też trochę jak terapia, o czym wspomina we wstępie psychoterapeutka Zofia Pierzchała. Wszystko wpisuje się w modę na slow life. Kaligrafia ma tutaj pomóc odnaleźć właściwy rytm, skupić się na detalach i po prostu zwyczajnie odpocząć. Tak po ludzku – bez facebooka, internetu, komórki i telewizji.

Grzegorz Barasiński „Kaligrafia” – dla kogo tak właściwie to książka?

Okładka może sprawiać wrażenie, że książka przeznaczona jest dla dzieci. I fakt, nawet najmłodsi odnajdą w niej sporo radości. Ale jednak to przede wszystkim dorosły człowiek ma sięgnąć po książkę i zacząć pisać.

Po modzie na mandale, czyli malowanki dla dorosłych, przyszedł czas na sztukę ładnego pisania. I bardzo mnie to cieszy.

To książka dla początkujących. Jeśli więc jesteś już mistrzem kaligrafii, pewnie niewiele z niej wyniesiesz. Każdy inny czytelnik będzie zadowolony.

Plusy dodatnie i plusy ujemne

Niektórzy mogą czuć się odrobinę rozczarowani. Oprócz zadań i informacji o sugerowanych narzędziach nie znajdziemy w książce dalszej praktycznej wiedzy. Nie ma nic na temat używania narzędzia, stawiania liter i prowadzenia za rączkę. Ale nie jest to przecież klasyczny podręcznik do kaligrafii. Autor zostawił czytelnikom miejsce na kreatywną swobodę. Bo współczesna kaligrafia to dzisiaj wolność wyboru.

Możesz użyć proponowanego narzędzia. Ale zupełnie nie musisz. Możesz wziąć cokolwiek i zacząć pisać. Sam na początku wykorzystałem najzwyklejszy, szeroki ołówek stolarski. W końcu szkoda mi było mazać tuszem po nowej książce. Ale szybko się przemogłem i w ruch poszedł Pillot Parallel 3,8 mm i inne narzędzia do kaligrafii. Uzbierało mi się ich naprawdę sporo – odwrotnie proporcjonalnie do umiejętności.

kaligrafia ołówek stolarski - karta z książki Grzegorza Barasińskiego

Możesz policzyć kropki z przykładu i postarać się stworzyć obraz w idealnej skali. Ale zupełnie nie musisz. Możesz go zmniejszyć i zmieścić więcej prób na jednym arkuszu albo zupełnie zaszaleć. Bo w końcu przykład to tylko inspiracja. Nikt poza samym tobą nie będzie cię oceniał. No, chyba że chcesz się pochwalić na instagramie i facebooku tagując swoją kaligrafię #kaligrafujebolubieidobrzemiztym. Ja tak zrobię, jak tylko coś fajnego mi wyjdzie. Serio.

Jedną rzecz muszę jednak wytknąć wydawcy – ciężko rozłożyć książkę i po niej pisać, bo strony ciągle próbują się składać. Aż prosiło się o szyty grzbiet i broszurę szwajcarską, dzięki której książkę da się rozłożyć całkowicie na płasko. No dobrze, dwie rzeczy. Skoro po książce mamy pisać, to tusz nie powinien przebijać na drugą stronę. Tu niestety oryginalny tusz z Pilot Parallel przebija dość mocno. Dlatego z atramentem zalecam jednak ostrożność.

Czy warto kupić „Kaligrafię” Grzegorza Barasińskiego?

To już właściwie pytanie retoryczne. Sugerowana cena wydawnictwa, czyli 24,90 zł to dwie kawy w Starbucksie. Zamiast nich możesz mieć kilka godzin fajnej zabawy. A jeśli nie ty, to może twoje dzieci. I tak później nauczysz się od nich radości z ładnego pisania.

Gdy już uznasz, że potrzebujesz bardziej szczegółowych informacji o kaligrafii, narzędziach, technikach i krojach polecam sięgnąć po świetny podręcznik Piękna litera. Uncjała + italika” Ewy Landowskiej i Barbary Bodziony.

 

Książkę „Kaligrafia” Grzegorza Barasińskiego w dobrej cenie kupisz na: