[emphasized type=”emphasized”]Linux ma wiele zalet. Może być używany jako pełnowartościowy zamiennik Windowsa, a według ogromnej liczby fanów (w tym mnie) bije go nawet na głowę. Niestety twórcy pakietu Adobe nie zauważają rosnącej popularności alternatywnego systemu. Co zrobić by Photoshop, Illustrator działały na Linuksie?[/emphasized]
Nie wierzcie mitom. Photoshop i Illustrator działają na Linuksie. I choć nie pałają do siebie ogromną sympatią, to z możliwości obu programów da się w pełni korzystać. Ich instalacja wbrew pozorom jest prosta. Trzeba jednak wykonać kilka dodatkowych kroków. Może więc warto dać szansę zamiennikom?
Zobacz też: 10 najlepszych tutoriali Photoshop
Oto lista pięciu alternatyw dla Photoshopa i Illustratora na Linuksie
GIMP
Darmowy zamiennik Photoshopa powstał najpierw na Linuksa i jest chyba najbardziej znanym substytutem graficznego programu od Adobe. Dla ludzi przyzwyczajonych do pracy w Photoshopie ciężko przestawić się na darmowego Gimpa.
Program Adobe jest spójny i niesamowicie intuicyjny. Z tym w Gimpie jest odrobinę gorzej. Faktem jest jednak, że zdecydowaną większość funkcji obu programów się pokrywa. W przeciwieństwie do interfejsu, bo twórcy Gimpa nie starają się upodabniać na siłę do potentata na rynku graficznym.
INKSCAPE
Darmowy Inkscape jest dla Linuksa tym czym Illustrator i Corel Draw dla Windowsa. Gdy myślisz o grafice wektorowej te trzy programy od razu przychodzą na myśl. Tu także większość funkcji pokrywa się z produktem Adobe. Interfejs Inkscape’a pozostawia jednak sporo do życzenia.
To on zraża na początku przy przesiadce czy na rastrowego Gimpa czy wektorowego Inkscape’a.
PINTA
W Windowsie pomiędzy zaawansowanymi Photoshopem i Gimpem stoi Paint.NET. W Linuksie wypadkową możliwości obu programów jest właśnie Pinta. Znajdziemy w niej warstwy, podstawowe efekty i pełną historię edycji pliku. Do niezaawansowanej obróbki zdjęć z wakacji taki program w zupełności wystarczy. Tym bardziej, że jego obsługa jest intuicyjna już przy pierwszym kontakcie z programem.
KRITA
Ten program doskonale znany jest miłośnikom cyfrowego malarstwa. Twórcy pochowali zbędne funkcje i skupili się głównie na digital paintingu. Krita nadaje się też do podstawowej obróbki zdjęć. W porównaniu do Gimpa ma dodatkową zaletę – obsługuje CMYK, L*a*b i więcej przestrzeni barw z głębokością od 8 do 32 bitów.
MYPAINT
Skojarzenia do znanego z Windowsa Painta są jak najbardziej na miejscu jeśli chodzi o prosty i minimalistyczny interfejs. W kwestii możliwości MyPaint bije konkurenta na głowę (rozróżnia np. stopień nacisku pióra na tablet graficzny). Nie ma może tak wielu możliwości jak Karita, ale do prostego rysunku jest jak znalazł.
[outdented_text]Jak to wszystko spamiętać? To proste. GIMP do zdjęć i grafiki rastrowej. Illustrator do wektorów. Pinta dla mniej zaawansowanych użytkowników. Krita i MyPaint do rysowania przy użyciu tabletu graficznego.[/outdented_text]
Photoshop i Linux – jak zainstalować Photoshopa na Linuksie
Jeśli powyższe programy to za mało, albo zatęsknicie z starym, dobrym Photoshopem bądź Illustratorem nie musicie od razu wracać do Windowsa. Oczywiście najwygodniej byłoby mieć Windowsa zainstalowanego na jednej partycji dysku, a Linuksa na drugiej. No ale nie lubimy prostych rozwiązań, prawda? Na szczęście są sposoby by zainstalować programy Adobe na Ubuntu, Arch, Mandriva i innych dystrybucjach Linuksa.
Zobacz też: Jak wyciąć obiekt z tła w Photoshop
1) Wine
Najprościej mówiąc program wycina z systemu kawałek miejsca i udaje Windowsa. Najpierw odpalamy samo Wine, potem przy jego użyciu wskazujemy plik .exe do instalacji. Dalej wszystko dzieje się podobnie jak w systemie operacyjnym Microsoftu.
Niestety nie wszystkie wersje Photoshopa da się zainstalować w ten sposób. Wine dobrze współpracuje z CS5 i CS6. Kłopoty zaczynają się jednak z wersją CC.
2) Virtual Machine, VM , czyli po prostu wirtualna maszyna
Instalacja w taki sposób jest najbardziej pracochłonna, ale daje też najlepsze rezultaty. W sieci jest mnóstwo poradników w jaki sposób zainstalować Windowsa wirtualnie. Dlatego zamiast ryzykować niefachowym poradnikiem dodam na końcu linki z których sam korzystałem przy instalacji Photoshopa na wirtualnej maszynie.
Trzeba jednak pamiętać, że zainstalowany w ten sposób Windows zjada zasoby naszego komputera (oba systemy operacyjne pracują w tym samym czasie). Przy konfiguracji Virtual Machine możemy oczywiście przydzielić obu systemom odpowiednią ilość pamięci RAM i limity procesora.
Największą zaletą instalacji Photoshopa na Windowsie w Virtual Machine jest możliwość płynnego przechodzenia między oboma systemami. Wystarczy wcisnąć jeden przycisk i od razu z przechodzimy z Linuksa do Windowsa i odwrotnie. Możemy mieć uruchomione naraz np. ulubiony odtwarzacz muzyki i synchronizację poczty na Linuksie i pracować w Photoshopie czy Illustratorze na Windowsie.
Przydatne linki:
[outdented_text]Wniosek? Linux nie taki straszny jak go malują… Nawet dla grafika.[/outdented_text]
Hej,
Niestety, nie mogę zgodzić się z wnioskiem dotyczącym Linuxa dla grafika, jak i z prostotą instalacji (do tego w paru krokach, ha!). Niejednokrotnie podejmowałem próby instalacji Photoshopa z pomocą Wine, bądź PlayOnLinux i muszę przyznać, że nie działa to, jak należy. Częste zawieszki, błędy, crashe programu Wine mocno zniechęcają do pracy, nie mówiąc już o słabej współpracy systemu z kartą grafiki (wiadome problemy ze sterownikami własnościowymi), brakiem antyaliasingu, słabszym dostępem do zarządzania fontami, brakiem lepszej współpracy Wine z samym systemem Linux, można by wymieniać. Jak do tej pory nie udało mi się postawić tych programów na tyle bezawaryjnie, aby korzystać z tego na codzień, pomimo szczerych chęci i zapału do szukania rozwiązania w Internecie. A pozostałe programy w żadnym wypadku nie równają się zestawowi z Adobe i długo nie będą się równać.
Co do instalacji wirtualnej maszyny z Windowsem na Linuksie – jaki jest tego sens, skoro można po prostu korzystać z Windowsa i całość zasobów zachować dla programów?
Osobiście chciałbym kiedyś móc bez problemów zainstalować standardowy zestaw Adobe na Linuksie, bez kombinacji typu Wine/PlayOnLinux/VM. Wtedy przy jednoczesnym wsparciu sterowników własnościowych od razu przesiadłbym się z Windowsa na Pingwina. Lubię Linuxa, ale nie oznacza to, że będę ślepo z tego korzystał pomimo jego wad, których czasami przeskoczyć się nie da.
Dokładnie się z Tobą zgadzam. Adobe na Linuksie to raczej ciekawostka. Da się zainstalować i pracować jako tako ale o codziennym używaniu można zapomnieć. To ekstremalna zabawa. Niby sterowniki zamknięte na moim Manjaro działają bardzo dobrze, to do Photoshopa mam zainstalowanego Windowsa na innej partycji. I tylko to rozwiązanie jest na ten moment sensowne.