[emphasized type=”emphasized”]Rodzina jest najważniejsza. Niby frazes, ale bardzo prawdziwy. Narodziny córeczki dopełniły naszą rodzinę. To ona jest w centrum wszystkiego. Powinna być więc na pierwszym miejscu. Praca jest ważna, wiadomo. Ale trzeba nauczyć się godzić ją z rodziną i wypracować zdrowe nawyki. Tym bardziej jeśli jesteś freelancerem i pracujesz z domu. Nasza wspaniała córka nauczyła mnie przez rok więcej o organizacji pracy niż przeczytałbym w tym czasie z mądrych książek. [/emphasized]
Choć z drugiej strony nie odkryłem żadnej rewelacji. Nie znalazłem mitycznego Świętego Grala produktywności. Po prostu wyciągnąłem wnioski, których i tak pełno w rożnych poradnikach. Z tym, że po prostu wcześniej nie miałem czasu ich przeczytać.
Człowiek jednak uczy się przez całe życie. A najwięcej od swojego dziecka…
Dzięki mojej córce wpadłem na tych kilka życiowych mądrości dotyczących organizacji pracy.
1) Nie odkładaj niczego na później
Jeśli tylko możesz zrobić coś od razu i akurat masz na to czas, zrób to. Nie odkładaj na później, bo nie wiesz co cię jeszcze zaskoczy. Ząbkowanie? Ból brzuszka? A może po prostu wielka ochota córki na przytulanie albo zabawę? Wszystko jedno. Jeśli była okazja wykonać zadanie wcześniej, a tego nie zrobiłeś nie szukaj wymówek. Po prostu zawaliłeś. Po kilku takich razach sam wyciągniesz podobne wnioski.
Fakt, nie zawsze da się wszystko od razu ogarnąć. Dlatego pracę warto podzielić na mniejsze bloki. Jeden etap to jeden krok. To jak je sobie rozplanujesz zależy już tylko od ciebie. Oczywiście jeśli zbliża się deadline, a ty jesteś jeszcze z projektem w czarnej dupie, nie ma rady. Trzeba spiąć zad i ruszyć z kopyta. Nawet kosztem zarwanej nocy. Unikaj jednak takich sytuacji, bo…
2) Organizm ludzki potrzebuje snu
Trywialne, ale prawdziwe. Wielu rodziców freelancerów pracuje właśnie w nocy, a w dzień zajmuje się dzieckiem. Też tak próbowałem aż w końcu musiałem się poddać. Organizmu nie oszukasz. Nie przesuniesz jego limitów. Chyba, że chcesz być żywym zombie. Ale one wypadają dobrze tylko w serialach i filmach.
Stopniowo zacząłem zauważać, że co raz gorzej mi się skupić. Pracowałem wolniej i mniej wydajnie. W końcu czemu się dziwić, jeśli na sen zostaje około 4 godziny, do tego przerywane często nocnym płaczem dziecka. Kilka takich dni to jeszcze nie problem. Ale taki system pracy prędzej czy później odbije się na twoim zdrowiu. To pewne jak podatki i składki ZUS.
Pracując wolniej i mniej wydajnie na to samo zadanie potrzebujesz więc więcej czasu. W efekcie masz go mniej dla rodziny lub siedzisz jeszcze dłużej po nocach. I tak w kółko. A wystarczy, że regularnie zaczniesz się wysypiać.
Założyłem sobie, że nie pracuję po godzinie 23. A jeśli czas i warunki na to pozwalają idę spać jeszcze wcześniej. W tym czasie organizm regeneruje się. A ja na drugi dzień mam więcej sił do zabawy z córką i ochoty do pracy. Wszystko też jakoś tak sprawniej idzie. Wtedy też jest większa szansa wygospodarować dodatkowy czas na NIC, bo…
3) Umysł potrzebuje czasu na relaks
Nie wiem czy u każdego się to sprawdzi, ale u mnie działa. Czasem potrzebuję po prostu się wyłączyć. Obejrzeć głupią komedię dla bezmózgowców, pochodzić po lesie czy po prostu posiedzieć na tarasie nie myśląc o niczym. To moje główne techniki relaksacji. Na pewno są inne, bardziej skuteczne, warto więc szukać swoich. Kto wie może i ja kiedyś nauczę się na przykład medytacji i jogi. Siła spokoju przydaje się zwłaszcza gdy musisz zbierać roztrzaskaną myszkę z podłogi. Chyba, że wiesz że…
4) Sprzęt do pracy lepiej schować
Gdy tylko córka zaczęła dobierać się do biurka i szuflady z przyrządami do kaligrafii od razu dokupiłem kilka specjalnych zamknięć. Z reguły pozwalamy jej bawić się czym chce, ale stalówki, atramenty, tusze czy drogi papier lepiej trzymać z dala od małych rączek. Zmywanie ecoliny z twarzy i rączek dziecka jest zabawne. Ale tylko za pierwszym razem 🙂
Sprzęt elektroniczny – tablet graficzny, dyski czy aparat fotograficzny leżą jeszcze na tyle wysoko, że są bezpieczne. Na razie. Ale i tak jestem spokojny, bo…
5) Fajnie jest mieć dziecko
Tak po prostu. Kiedyś, gdy nie miałem jeszcze dziecka zupełnie nie czułem tego flow. Teraz wiem, że bycie ojcem to prawdopodobnie najfajniejsza rzecz na świecie. To nic, że mocno dezorganizuje czas pracy freelancera. Wszystko da się pogodzić, przeorganizować i ogarnąć. Zawsze można wypracować najbardziej optymalny model pracy lub w ostateczności na kilka godzin wynieść biuro z domu. Takiej radości i dumy jaką czuje się na rosnące dziecko nie daje żaden, nawet najbardziej udany projekt. W końcu i tak najważniejszym projektem w twoim życiu powinno być twoje dziecko.
Macierzyństwo to poważne przedsięwzięcie, jednak satysfakcjonuje i daje możliwość na nowo przeżywać dzieciństwo 😉
O tak. Można bezkarnie bawić się zabawkami ?
Oj tak, próba pracowania przy małym dziecku to ogromne wyzwanie i ciężko zmienić przyzwyczajenia sprzed narodzin. 😉 Ja bardzo często zapominam odłożyć na środek stołu myszki do laptopa, wtedy ta robi za najlepsze autko, albo w najgorszym wypadku – świetny młotek 😉
A masz bezprzewodową? Ta to dopiero jest świetną zabawką 😀