[emphasized type=”emphasized”]Ernest Hemingway lubił pisać na stojąco. Zwykle był też wtedy na kacu. Hej, wcale nie zamierzam zachęcać cię do pisania pod wpływem alkoholu. No chyba, że lubisz… Nie powiem ci też jak napisać posta, który w godzinę podbije internet i przyciągnie na twój blog milion czytelników. Zamiast tego dowiesz się jak sprawić by sam proces pisania był produktywny. Poznaj wrokflow Hemingway’a.[/emphasized]
Gdyby Hemingway pisał dziś post na bloga na bank korzystałby z narzędzi typu distraction free writing, czyli pisania bez przeszkadzajek.
Na czym polega metoda Hemingway’a?
Nazwę metoda Hemingway’a wymyśliłem naprędce sam. Oficjalnie nie ma takiego terminu, ale proces takiego pisania jest ogólnie dobrze znany. Stosuje go nawet sam Stephen King.
Write drunk, edit sober… (Pisz pijany, poprawiaj na kacu…)
Podstawą jest brak korekty w trakcie pisania tekstu. Klawisze backspace, delete i strzałki są zakazane. Parzą jak cholera, a ich dotknięcie od razu odbiera -20 od kreatywności. Serio. Korektą zajmiesz się później – na przykład po zapisaniu całej strony czy nawet rozdziału. Chodzi o pisanie w jednym kierunku, czyli symulację tradycyjnej maszyny do pisania, gdzie tekst poprawiało się ręcznie dopiero po zapisaniu kartki.
Na początku skupiasz się tylko na treści. Olewasz literówki, błędy ortograficzne czy co tam ci się przytrafi. Nie przejmujesz się, że na razie tekst będzie wyglądał tak:
Nabazgrzesz cos, trudno. Będzie literówka, też ltidno. Nie ma lipy, trzeva cisnąć. Poprawisz tekst potem. Liczy się treścć, merytorkyka, a nie składnia. Wpadasz w rytm i piszesz.Nic cię nie rozprasza.
Oczywiście przestawienie się na taki tryb pisania jest trudny. Potrzeba poprawienia błędów od razu jest w nas tak głęboko zakorzeniona, że ręka podświadomie ląduje na klawiszu backspace. Dlatego właśnie powstały narzędzia umożliwiające wyłączenie płynnej edycji. Nie można w nich usunąć raz napisanego słowa. Można je jedynie przekreślić, sugerując późniejsze wykasowanie błędu.
Stosuje się je głównie do tworzenia pierwszej wersji tekstu. Taki draft można później poprawić w bardziej zaawansowanym edytorze.
Główną zaletą nierozpraszających edytorów jest minimalistyczny interfejs, szybkie skróty klawiaturowe (np. w moim ulubionym edytorze GhostWriter Ctr+K to przekreślenie, a Ctrl+W uruchamia podgląd aktualnego tekstu w HTML – nie trzeba go nawet zapisywać).
Przy odrobinie wprawy cały proces pisania tekstu metodą Hemingway’a opiera się tylko na wciskaniu kolejnych klawiszy. Myszki nie dotykamy praktycznie wcale, bo wszystkie operacje najszybciej robi się przy użyciu skrótów klawiaturowych.
Sam korzystam z GhostWritera na Linuxie, ale przygotowałem listę narzędzi, które mają podobne właściwości. Warto spróbować pisać jak Hemingway. W końcu mamy się uczyć od najlepszych, prawda?
[outdented_text]Aktualnie korzystam z Write!. Jest świetny i ma własną chmurę. Więcej przeczytasz o nim w: Write! – nowy program i optymalne workflow, czyli jak skuteczniej pisać teksty na bloga[/outdented_text]
Nierozpraszające edytory tekstu:
- GhostWriter (wspiera metodę Hemindway’a, darmowy – Windows, Linux) https://wereturtle.github.io/ghostwriter/
- TypeWriter (wspiera metodę Hemindway’a, darmowy, Windows) https://typewriter.llllll.li
- Typora (darmowy, Windows, Linux, Mac) https://typora.io/
- Write! (darmowy, Windows, Linux, Mac) https://wri.tt/
- WriteMonkey (darmowy, Widnows) http://writemonkey.com/
- Hemingway Editor (płatny, Widnows, Mac) http://www.hemingwayapp.com/
- Bear (darmowy, Mac) http://www.bear-writer.com/
- iA Writer (płatny, Mac) https://ia.net/writer/
- StackEdit (darmowy, online) https://stackedit.io
A ty z jakich narzędzi korzystasz? Może znasz bardziej produktywną metodę pisania? Chętnie przetestuję 🙂
Ja polecę jeszcze Focus Writer.
Jako, że sam dużo piszę (nie tylko na bloga), sprawdziłem wiele minimalistycznych edytorów i (poza notatnikiem, który niestety nie ma sprawdzania pisowni) najbardziej podszedł mi właśnie Focus.
Akurat nie korzystałem ale muszę sprawdzić skoro polecasz 🙂 Ogólnie minimalistyczne edytory są mega. Na co komu MS Word z milionem clip artów 😀
Pomijają wielkość i ociężałość procesorów tekstu, w Libre Office możesz sobie wszystko wyłączyć i mieć tylko belkę tytułową i czystą kartkę. Chyba z rok temu zrobiono świetną rzecz i większość narzędzi przerzucono do bocznej zakładki, którą można zwinąć. Dla mnie mega sprawa. Ale ze względu na to, że lubię pchełki, większość tekstów piszę właśnie w Focus Writerze, który działa jak maszyna do pisania (nawet dźwięk uderzeń w klawisze można sobie włączyć).
A to nie wiedziałem, że to można pochować. Sprytnie to wymyślili
No co Ty?!?
Chowanie było już możliwe w 98 roku, kiedy wymyślono „pływające” panele. W M$Office też to było, zanim wprowadzili te idiotyczne wstążki, czy jak to się tam nazywa 🙂
Na szczęście w innych programach nie powielono tej masakry, pływające panele wciąż działają i można je spokojnie chować.
To co w Libre wprowadzono stosunkowo niedawno (nie pamiętam, czy pół roku temu czy rok), to właśnie przerzucenie niektórych narzędzi (druga kolumna na grafice) do bocznych paneli. Bo zazwyczaj i tak „kartka” nie jest od krawędzi do krawędzi, zostają jakieś marginesy. Dzięki temu odzyskano trochę miejsca u góry. Ja zresztą wszystko przerzuciłem sobie na bok i wciąż mam trochę miejsca 🙂
https://uploads.disquscdn.com/images/135dbe140c9e696d1f5d7497b763b7316025d29f95f77961da0d11d822e49cc1.jpg
Teraz to wygląda prawie jak Photoshop 😀 Ja nigdy tak dużo nie siedziałem w Wordach, żeby wszystkimi ustawieniami się bawić 🙂 Jak widać szkoda, bo zawsze mnie zwykły układ denerwował.
Mnie też, dlaczego zawsze po zainstalowaniu wyłączałem wszystko, co mi nie było potrzebne. Teraz nie używam Worda, bo na moje potrzeby LO spokojnie wystarcza więc po co przepłacać? A do szybkiego pisania używam wspomnianego Focus Writera. Jakoś żaden inny tak mi nie podszedł jak właśnie ten.
Dzięki za inspirację przede wszystkim samą metodą, która polega na płynnym pisaniu zamiast poprawianiu.Co do programów, to raczej pozostanę przy Write OpenOffice/LibreOffice. Polecam mój baaardzo stary filmik https://www.youtube.com/watch?v=1y_5ah7Umik który może się przydać w tym temacie. Jest tam parę sprytnych skrótów na efektywne zaznaczanie tekstu.
Dla mnie OpenOffice jest zbyt dużą kobyłą jak na samo pisanie tekstu.
no to fakt, ale teraz i tak korzystam głównie z notatnika evernote i jestem zadowolony 🙂
Wydaje mi się, że to metoda bardziej do beletrystyki 😉 Mnie korekta takiego tekstu zajęłaby kupę czasu. Niemniej ciekawy pomysł. Osobiście preferuję podobną, ale trochę inną metodę. Sprzedał mi ją jeden z prowadzących na studiach (i była to jedna z niewielu przydatnych rzeczy, które stamtąd wyniosłem). Chodzi o to, aby brak natchnienia przezwyciężyć tym, że z pisania artykułu usuwamy element… pisania artykułu. Zamiast niego tworzymy luźne, pojedyncze notatki. A potem je po prostu redagujemy i organizujemy, tworząc tekst finalny. Wydaje mi się, że to ciut lepszy wariant, bo takie notatki łatwiej ogarnąć niż jednolity tekst, który był pisany na niekontrolowanym 'flow’ 🙂 Przynajmniej u mnie się sprawdza. Tak czy inaczej dzięki za inspirację i linki do edytorów – akurat by mi się jakiś przydał.
Ciekawa metoda 🙂 Czyli powiedzmy piszę o projektowaniu logo, ale nie mam weny. Robię więc serię luźnych notatek lekko powiązanych z tematem, a potem redaguję w jedną całość? Dobrze zrozumiałem?
Trochę wygląda to na więcej roboty, a ja leń jestem 😀 Ale wypróbuję.
Ogólnie – chodzi o coś w rodzaju jednoosobowej burzy mózgu. Ja po prostu zapisuję sobie w punktach najważniejsze, rzeczy, punkty, uwagi o których chciałbym napisać w danym tekście. Przeważnie na papierze. I tak powstają notatki. Gdy wiem już, co konkretnie chcę napisać, to pozostało tylko poskładać to jak puzzle w uporządkowany kompozycyjnie tekst. Dla mnie to mniej roboty niż pisać wszystko na 'flow’ i bez edycji, a potem redagować, bo przekształcanie czegoś wydaje mi się bardziej czasochłonne niż składanie czegoś do kupy 😉
Najlepiej łączyć obie metody. Tak przecież pisze się książki, o czym uczy się już w podstawówce:
1. luźne notatki
2. plan ogólny i szczegółowy
3. szkic wpisu/artykułu/powieści
4. redakcja
W swojej praktyce zauważyłem, że punkty 1-3 są opcjonalne. Czasami mam pomysł coś wielkiego, ale żeby to ogarnąć, muszę sobie ponotować i przygotować plan. A potem nie chce mi się pisać, bo nie mam weny, więc leży. Czasami, pod wpływem impulsu od razu przechodzę do punktu #3. Bywa też, że zaczynając od #3 pojawiają się kolejne pomysły (myśl goni myśl), wtedy dołączam #1, żeby nie uciekło.
Ważne jest, żeby nigdy nie pomijać punktu #4. Najlepiej po kilku dniach przerwy, żeby nabrać dystansu. Nawet jeśli podczas pisania czujesz, że dostałeś „bożego natchnienia” po kilku dniach okazuje się, że jednak nie. Bywa, że cały tekst jest do przeredagowania. Ale nie ma przeproś, bez tego wypuszczasz tylko chropowaty szkic a nie artykuł.
Dobrze napisane! Ja nie umiem pisać inaczej. Łączę te dwie metody w jedną. Taki model pracy sprawdza się u mnie najlepiej.
Wszystko ma plusy dodatnie i plusy ujemnie 🙂 Z tymi notatkami to faktycznie jak będę pisał rozbudowany post, to spróbuję. Bo u mnie wszystko na żywioł idzie 🙂
Fajny temat. Ja osobiście korzystam z edytora wbudowanego w https://contadu.com/ który przy okazji podpowiada mi również to jakich słów kluczowych używać w tekście, aby dobrze rankować w Google. Ciekawe narzędzie warte wypróbowania dla każdego, kto nie miał z nim jeszcze do czynienia.